top of page

Zmęczeni, a i paradoksalnie zadowoleni, szczęśliwi, wypoczęci i pełni wytchnienia! :) Po ponad tygodniu prac przygotowawczych przed oficjalnym otwarciem sezonu, ogłaszamy, że jesteśmy gotowi i czekamy na Państwa. :)


Mamy dla Państwa niespodziankę - dzieci znajdą nowe atrakcję na placu zabaw, a dorośli BILARDA!! :)


Kilka zdjęć z tego, w jakich krajobrazach mijała nam praca. :)

DO ZOBACZENIA!


201 wyświetleń0 komentarzy

SZANOWNI GOŚCIE! POZWÓLCIE, ŻE POWITAMY WAS JUŻ W NOWYM SEZONIE. Dla Nas, właśnie wczoraj, otwierając bramy Starego Sadu, zaczął się sezon letni. Tak, dokładnie w dniu wczorajszym, przybyliśmy z ogromną tęsknotą do tego miejsca. Na szczęście, zima okazała się łagodna dla Naszego domu i urodzajna dla sadu. Natura odpoczęła, a podmuch wiosny zaowocował kwitnieniem drzewek owocowych. Obfitość kwiatów na drzewkach czereśniowych i gruszach, zwiastuje urodzaj owoców. Teraz jeszcze czekamy na tą samą biel w rzędach „jabłkowych”. Za Nami już sporo pracy, ale przed Nami jeszcze więcej. U Nas, okres Świąteczny będzie pracowity, ale nie zapominamy też o odpoczynku, zadumie i celebrowaniu wspólnego czasu. Państwu życzymy tego samego! A już pod koniec kwietnia, po Świętach, będziemy się już witać z Państwem osobiście wśród zieleni Starego Sadu! Wszystkiego dobrego i do zobaczenia!




90 wyświetleń0 komentarzy

Jeszcze dwa tygodnie temu, wstawialiśmy Państwu zdjęcia kwitnących drzew. Bacznie obserwowaliśmy, jak drzewka JUŻ zawiązują owoce. A dzisiaj?! W dniu dzisiejszym, patrzymy JUŻ na dojrzewające pierwsze, tak zwane "majówkowe" czereśnie. Coś niesamowitego dzieję się w tym roku, w tym Naszym sadzie. Drzewa mają tyle zawiązanych owoców, że aż gałęzie się uginają i w dodatku ta prędkość! Nigdy jeszcze owoce, Nam nie obrodziły w takiej ilości. Co to się będzie działo za dwa, trzy tygodnie - chmara szpaków, grr.

Gdy tak siedzę pod jedną z czereśni, zamykając oczy i wsłuchując się w dźwięki natury, przypominam sobie obraz siebie i Brata, jak byliśmy małymi srajtkami (On jeszcze większym ode mnie :) ) i biegaliśmy z takimi naprawdę starymi przykrywkami od garnków (specjalnie chowane i nazywane "na szpaki" - profesjonalny sprzęt, a jak!), uderzając w nie niemiłosiernie głośno, aby odgonić szpaki z drzew - naprawdę dzwoniło mi w uszach. W tym czasie, gdzieś tam w cieniu czereśni siedział Dziadek, w krótkich spodenkach, bez koszulki, mając na głowie białą czapkę z daszkiem... Siedział na białym plastikowym krześle (kiedyś plastiki to był dopiero wypas), trzymając prawą nogę na lewej, odganiał ręką muszki, które spadały z drzew pod którymi, jak już wspomniałam, siedział, a w ustach miał... GWIZDEK! Gwizdek ten, oczywiście służył również do odganiania szpaków. Cały srebrny a w środku miał kuleczkę, która wyglądała, jak pestka od czereśni - naprawdę wtedy podejrzewałam, że Dziadek wrzucił tam prawdziwą pestkę bo stale wyjadał czereśnie. :) Ale to nie o to chodzi! Ten gwizdek, cały srebrny, taki piękny, wygodny i dużo bardziej skuteczny niż przykrywki od garnków i nie dzwonił w uszach... jak ja marzyłam, żeby móc pogwizdać tym gwizdkiem! Ale ani myśl! Profesjonalny sprzęt należał tylko do Dziadka! :)

Później oczywiście, profesjonalne pilnowanie drzewek przejął Nasz Tata. Gwizdek przepadł, a pomysły to On ma naprawdę różne. Najlepszy był wtedy, kiedy kupił trąbkę taką "stadionowską", jakiej używają kibice piłki nożnej i biegał z nią po sadzie, oczywiście trąbiąc i ciesząc się, jak małe dziecko, że to takie skuteczne. A My wszyscy, jak zawsze, patrzyliśmy na Tatę, jak na komika. Pocieszny z Niego Człowiek! A Mama? No cóż, bardziej dobranych i pasujących do siebie ludzi, nigdy nie widziałam. :)


I tym oto, pozytywnym akcentem, życzymy Państwu wspaniałej niedzieli! :)


67 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page